10 min rozgrzewki, 60 min tempówka w 3 strefie, 25 min spokojniej do domu. Dane z pulsometru tylko z 60 minut treningu. Średnia treningu 28.5km.Wszystkie km w terenie podczas treningu.
Wyjechałem po 18. Pochmurno i zanosiło się na deszcz. Na szczęście wróciłem suchy. Standardowo ścieżką do Barszczewa, później jeszcze kilka km szosą i skręciłem w polne drogi. Zrobiłem kilka pętli pomiędzy Gajownikami, Czaplinem i Mińcami. Powrót po ścieżce do Białegostoku już po zmroku.
Od kilku dni mam nowe szkła - Halftime Specialized. W niedzielę testowałem zmienną pogodą (słońce, chmury), a dziś jazdę o zmroku. Jazda przy małej ilości światła w okularach nie sprawiała mi problemu. Nawet przez chwilę nie miałem ochoty zdejmować okularów.
Decyzja o tym, że jedziemy zapadła późno w nocy i mieliśmy mało czasu na sen. Rano jeszcze niedzielne obowiązki i w drogę. Jednak trochę zimno. Wróciłem się po dodatkową bluzę. Do Supraśla dojechaliśmy całkiem szybko, ale bez wysiłku. Później przepiękny 4km odcinek na szutrowej grobli wzdłuż rzeki Supraśl. Tysiące żab i rozlewiska. Chcieliśmy wjechać do lasu po drugiej stronie brzegu jednak tam teren jest jeszcze błotnisty. Zawróciliśmy w kierunku Cieliczanki i pojechaliśmy leśną trybą, która jest świetnym odcinkiem na interwałowy trening. Dosyć długie podjazdy. Sucho :) Powrót drogą krajową 64 już nie był tak miły. Wiało niesamowicie. Ratowało nas równe tempo i zmiany co kilka minut. Wyjazd bardzo udany. Niezłe tempo i dystans.
mapa nie obejmuje całego wyjazdu. Brak jest fragmentów dojazdowych do domu.
Ostatni tydzień to był prawdziwy maraton. Niestety nie na rowerze głównie, a w pracy przed monitorem :/ Już niedługo weekend myślałem sobie, ale po sprawdzeniu prognoz pogody powietrze zeszło jak po snake`u. Postanowiłem urwać się z pracy dziś o 16.30(lol) i wskoczyć na dampressuck`a. Ciepło, ale z wiaterkiem. 10 min warmup, później 1h jazdy w sumie to chyba na odreagowanie całego tygodnia. Były elementy sprintu (4 razy po 30sec maks kadencja) i były pierwsze kilometry w terenie. Znalazłem fajną 5 km pętlę po szutrowych drogach i przejechałem ją dwa razy, a co :) Jechało się bardzo przyjemnie i nawet wieczorny silny wiatr w drodze powrotnej był lepszy od siedzenia w pracy. Na 100%. Na koniec 10 min rozjazdu.
Na deser ciekawa strona o wyprawach i wyścigach na czarnym lądzie. Tak daleko raczej się nie wybieram, ale fajne klimaty... Tourdafrique
10 minut rozgrzewki i jazda. Strefa 3 (158-165). 55 min tempówki i 10 min rozjazd. Trasa: Białystok - Barszczewo-Białystok-Barszczewo-Niewodnica Kościelna-Barszczewo-Białystok. Nie miałem światełek i prawie cały czas na nowej ścieżce rowerowej Białystok-Barszczewo. Do domu wróciłem już po zmroku (18.30). Samopoczucie bardzo dobre. Dane z pulsometru tylko z tempówki.
Miało być spokojnie, ale jak zwykle rano brakuje mi czasu. Przy okazji pobiłem rekord trasy z zeszłego sezonu o ponad 2 min :) ( licząc samą jazdę - bez stopów). Bardzo poprawiło mi to humor z rana.
Dziś powtórka z wczorajszej trasy z niewielkimi zmianami. Po pierwsze jechał ze mną Jester, po drugie zrobiliśmy dodatkowe kółko w okolicach Narwi. Było wietrznie i ponuro. Kilka razy zatrzymywaliśmy się lub zwalnialiśmy, więc średnia jest kiepska. Dane z pulsometru pokazują, że nie wykonaliśmy zakładanego zadania. Miała być jazda w strefie 150-160HR. W tym przedziale spędziliśmy tylko połowę czasu. Reszta nieznacznie niżej. Samotny trening jednak bardziej mobilizuje do równej jazdy. Z danych wynika, że była to jazda regeneracyjna, jednak moje nogi mówią, że raczej wytrzymałość :) Dobrze zregenerowałem się po wczorajszej jeździe. Jester namawiał, żebyśmy odbili w szutrową drogę, jednak po 20 metrach zawróciliśmy. Za dużo błota i kałuż. Spędzilibyśmy tylko dwa razy więcej czasu nad doczyszczaniem rowerów, a pożytku żadnego. Po powrocie do domu REGO SIS i pyszny makaron. Waga spada. Obecnie 76.5kg Do celu brakuje 2.5kg.
Pierwsza jazda w realu w tym sezonie. Nowy rower, dobrze przepracowana zima - jestem bardzo pozytywnie nastawiony do tej wiosny. 1.5h jazdy nie sprawiło mi żadnego problemu.Plus. Mam wrażenie, że mój organizm dobrze jest przygotowany i nie zaczynam sezonu od zera. Momentami zacinał lekki, ciepły wiatr z niewielkim deszczem. Rower pasuje idealnie. Niesamowicie przyśpiesza i pewnie trzyma się w zakrętach. Rano jeszcze zaliczyłem 10km nowym rowerem żony, który przetrasportowałem własnymi siłami ze sklepu do domu.
Jeśli jutro pogoda pozwoli na jazdę wybiorę się z Jesterem. Pojedziemy do Queen`s Bridge (Królowy Most) i może zobaczymy Sant`Anna Hills.
Odebrałem gada. Jest pięknie. Teraz tylko jak najwięcej jeździć i czerpać z tego dużo przyjemności i sił do codziennej pracy. W weekend wybiorę się na dłuższą jazdę, ale wcześniej muszę dostroić maszynę i ustawić pod swoje nogi.
Kokpit jest na razie w fazie testowej. Obecnie mostek 110mm/8 i kierownica Truvativ Stylo MTB. Po pierwszych jazdach będę wiedział więcej. Już niedługo więcej fotek.
Wytrzymałość nie tylko siłowa, ale również psychiczna. Ja chcę na rower!!! Półtorej godziny kręcenia w ciepełku już mnie nie bawi. Nogi po piątku jeszcze nie do końca w pełni sprawne, ale grzecznie zawiozły mnie na 9 wirtualnych wzniesień ( obciążenie 16-18). 9 wzniesień w strefie tętna 4 i 5a. Każde wzniesienie 6 minut. 3 minuty odpoczynku do tętna 135-140.
Następny weekend powinien wyglądać już zupełnie inaczej :)
Inaczej niż w planie. Miała być tempówka, ale postanowiłem zobaczyć jak sobie poradzę na spiningu. Łatwo nie było. Nogi wytrzymywały obciążenia, ale z oddechem były różnie. Do tej pory trenowałem jednostajnie, a tu częste zmiany tempa i pozycji sprawiły, że było dosyć ostro. Najbardziej martwi mnie to, że maks tętno podskoczyło tak wysoko. Może to oznaczać, że moje treningi były za słabe. Z drugiej strony na pewno lepiej przepracowałem zimę niż zeszłoroczną, a sezon przecież długi. Jest mała szansa, że następny weekend odbędę już na prawdziwym rowerze. Pierwszy start w Łodzi 25 kwietnia, tydzień później domowy wyścig w Supraślu.