Już dawno nie miałem dłuższego wyjazdu nie patrząc na licznik i pulsometr. Dobrze mi to zrobiło. Dużo frajdy. Dodatkowo pogoda taka jaką lubią. Wilgotne powietrze, mały deszczyk i odrobina błota. Wspólny wyjazd z Howitzer`em, którego poznałem dzięki Bikestats. Po przedarciu się przez miejską dżunglę wskoczyliśmy na ścieżkę do Supraśla, dalej już teren. Do Cieliczanki leśną, szutrówką okraszoną mokrymi fragmentami. Howitzer jechał tą drogą pierwszy raz więc przy okazji pokazałem mu niedługi ale dosyć stromy podjazd tuż przy głównej drodze. Na szczycie, krótki odpoczynek. Zorientowałem się, że telefon mam wyładowany i zdjęć dziś nie będzie. Szkoda.
Za Cieliczanką wskoczyliśmy na trybę i zaliczaliśmy kolejne, krótkie wzniesienia. Po dotarciu do krzyżówki z Traktem Napoleońskim wróciliśmy tą samą drogą. Ubrałem się trochę za lekko i momentami było mi dosyć chłodno. Zatrzymaliśmy w Supraślu na ciastko i ruszyliśmy do Białegostoku. Krótka wizyta w Sprincie ogrzała mi stopy. Spokojnie wracaliśmy do domu. Na koniec wizyta na myjni.
Tego dnia zobaczyłem gdzie byłem z formą rok wcześniej. Byłem w o wiele słabszej formie niż mój dzisiejszy towarzysz. Na 100% miałbym skurcze. W 2009 roku w marcu przejechałem 49 km i 19 kwietnia wystartowałem w pierwszym maratonie w Otwocku na dystansie mega. Wyprzedziłem ponad 600 osób, dotarłem do 8 sektora, ale zapłaciłem za to trzema OTB i skurczami życia. Za 8 dni maraton w Otwocku. Będę miał bardzo dobre, kolejne porównanie.
Radosnych i spokojnych Świąt. Nie dajcie się pokusom na świątecznych stołach.
Już po sezonie i ten wypad był właśnie taki posezonowy. Na luzie, bez patrzenia na licznik,tempo. Postanowiliśmy zbadać nowe tereny na południe od Królowego mostu. Mglisty klimat i temperatura od 2 do 5 stopni. Cieszę się, że odkryliśmy ten nowy fragment puszczy. W następnym sezonie będą nowe szybkie leśne trasy do jeżdzenia. Po drodze do Sokole ciekawe podjazdy i zjazdy. Dalej w kierunku na Kamionkę prowadzi przyjemna szybka tryba. Końcówkę źle pojechaliśmy i przebijaliśmy się przez gliniaste podmokłe łąki. Cały wypad był bardzo udany. Prawie 80 km w taką pogodę... Ratowaliśmy nasze stopy foliowymi workami. Ziąb był niesamowity, ale frajdę mieliśmy przednią.
I krótki film z jazdy bez trzymanki. OTB nie było.
Po 10 dniowej przerwie znów na rowerze. Ostatnie zarwane noce nad projektami dały mi w kość. Pomimo luźnego charakteru tej wycieczki czułem, że formy z końca września już nie ma. Mam też świadomość, że w tym roku już jej nie będzie. Dziś jechałem z Jesterem i jego kolegą - Krzyśkiem, który zdradził rower z motorem i w tym sezonie była to jego trzecia jazda na rowerze. Nie wie co stracił.
Spotkaliśmy się przy Shell`u na Andersa i ruszyliśmy przez las Pietrasze. Do drodze do Wasilkowa zaliczyliśmy największe dzisiejsze prędkości. Z Wasilkowa do Studzianek. Do Supraśla dotarliśmy w zupełnych ciemnościach. Dobrze, że wziąłem lampki... Powrót ścieżką do Białegostoku inny niż zwykle. Minąłem tylko jednego rowerzystę - pusto... Lekko zmęczony dotarłem do domu o 19.30.
Czuję potrzebę podsumowania sezonu. Wiele się wydarzyło. Dziś tylko zacznę... Budowa roweru i pierwsze problemy z wyborem optymalnych części, SPD, pierwszy OTB i start w maratonie, zwycięstwo nad skurczami, dorównanie formą chłopakom ze SPRINTU. Dodatkowo zrzuciłem 9 kilo i przestawiłem się na zupełnie inne żywienie.
W niedzielę planuję wycieczkę zupełnie na luzie i jeśli pogoda pozwoli zamierzam się nieźle bawić. D
Nie będzie dziś zdjęć z wycieczki. w zamian polecam wspaniały filmik (45min!!!) sponsorowany przez GEAX`a. Trochę inne rowery,ale rower to rower :) FILM What`s Next on Pinkbike.com
Wciąż jestem pod wrażeniem dzisiejszej trasy. Jak zwykle o 10 spod sklepu SPRINT wyruszył kilkunastoosobowy peleton. Na początek las Pietrasze i niesamowity interwałowy single track. Niestety Tadzik miał bliskie spotkanie z konarem na wysokości głowy. Bilans spotkania to lekki krwiak na czole i rozwalony kask s-works. Torami dotarliśmy do Wasilkowa. Odbiliśmy w lewo przecinając obwodnicę Wasilkowa w budowie. Po krótkim fragmencie, w prawo w niepozorną zieloną przecinkę. Takich interwałów nie widziałem w tym rejonie jeszcze. Było kilkanaście całkiem niezłych podjazdów i zjazdów. Wspaniałe. Później blisko Kopiska w prawo do rezerwatu Krzemionka. Tam zaliczyliśmy dwie ścieżki - kładki. Pokrzywy poprawiły krążenie... Pięknie jedzie się pomiędzy drzewami krętą kładką pół metra nad wodą. W koło pełno zwalonych drzew. Woda pomiędzy drzewami tworzy niesamowity klimat. Później szybko i przyjemnie do Czarnej Białostockiej. Upragniony odpoczynek pod sklepem, gdzie niektórzy skończyli dzisiejszą jazdę i udali się asfaltem do Białego. Reszta po uzupełnieniu bidonów ruszyła w stronę Studzianek. Piaszczystym, żółtym szlakiem jechało się dosyć ciężko. Niepotrzebnie poderwałem peleton i po kilku podjazdach w lesie straciłem sporo energii. Ze Studzianek już asfalt, ale podjazdy po drodze dawały w kość. Z Wasilkowa już prosta droga do Białego.
Dzisiejsza jazda była bardziej wyczerpująca niż ostatni maraton. Radziłem sobie całkiem nieźle. Sił miałem pod dostatkiem do 65km. Później już słabiej, ale i tak wziąłem Easy`ego na podjeździe do Białego.
Moja reba oberwała i pluje olejem z góry prawej goleni. Potrzebny serwis. Spd też pstrykają i wymagają zniwelowania luzów i przesmarowania.
Mapa rysowana ręcznie więc nie jest zbyt dokładna. Profil trasy jest ciekawy.
Piękna jesienna pogada, a ja w pracy... nie tym razem :) Po skończeniu dużego projektu mogłem sobie pozwolić na dzień wolny. I dobrze go wykorzystałem. Do jazdy dołączył się Jester.
Wcześniej wizyta w Sprincie. Byliśmy świadkami skracania kierownicy Kamila. Wizyta w warsztacie rowerowym, gdzie zapach odtłuszczaczy miesza się z zapachem ogumienia wprawił mnie w dobry nastrój. Pojawiła się szansa na dobry zakup. Chodzi o ramę. Jeśli uda się barter, a na to się zanosi, to za moje usługi projektowe dla Sprintu będę miał dobrą cenę na s-works HT M5 A.D. 2010. Rama różni się od zeszłorocznej przede wszystkim górną rurą, która wyprofilowana jest podobnie jak karbonowy HT s-works. Dodatkowo schowane miski suportu. Malowanie nieznacznie różni się od zeszłorocznego, ale za to matowy lakier może świetnie wyglądać.
Ruszyliśmy traktem napoleońskim, później odkryliśmy bardzo fajny leśny szuterek do tryby. Stamtąd nowymi ścieżkami do Królowego Mostu. Na drodze w odległości ok 150 metrów spotkaliśmy dorodnego jelenia z pięknym porożem. Nie widział nas. Zawróciliśmy traktem do tryby. Przed Cieliczanką skręciliśmy w lewo i częściowo trasą niedzielnego maratonu pokonaliśmy kilka fajnych górek. Powrót przez Supraśl i ścieżką do Białegostoku.
Godzina 18, a ja jeszcze montowałem torbę podsiodłową FOX`a. Ciemno się robiło więc wybrałem wariant "do Supraśla". Na początek 30 min przez miasto chodnikiem i kiedy już byłem w okolicach osiedla Jaroszówka spotkałem Easyego i Marcina z Teamu SPRINT. Miła niespodzianka. Razem pedałowaliśmy do Supraśla dając zmiany co zaowocowało niezłym czasem w porównaniu do czasówki z zeszłorocznego cyklu Mazovii "Duch Puszczy". Wskoczyliśmy na groblę (zimno) i dalej przez Supraśl na ścieżkę. Kierunek Białystok. Miało być spokonie... Dobrze się jechało. Marcin odsadził nas w okolicach Jaroszówki. Spotkaliśmy się na chwilę na Wygodzie i później spokojnie potoczyliśmy się do domów. Po drodze rozmowy o nowej ramie...
Mój start w niedzielę stoi pod znakiem zapytania. Podejrzewam u siebie półpasiec i jutro idę do lekarza po leki. Podobno nie osłabią mojej wydolności. Choroba już to zrobiła, ale po dzisiejszej jeździe nie odczułem tego. Wręcz przeciwnie jestem jeszcze bardziej przekonany, żeby w niedzielę stanąć na starcie.
Jeśli kupię ramę Vertex to osprzęt Eastona będzie idealnie pasował. Rocky Mountain robią swoje ramy z rur Easton`a i w swoich rowerach również wybierają komponenty tej firmy.
Dziś wybrałem się na wspólny trening z najbardziej zapalonymi miłośnikami mtb w Białymstoku. Już wyjaśniam. W każdą niedzielę o 10 pod sklepem SPRINT zbiera się grupka zapaleńców, która po krótkim oczekiwaniu na spóźnialskich (wstęp wolny) wybiera się na trening do Puszczy Knyszyńskiej. Dziś w planach był objazd przyszłotygodniowego maratonu kresowego. Na początek "spokojnie" 45km/h ulicami miasta, na dogach leśnych tempo wahało się w granicach 30-40. Na podjazdach, których było całe mnóstwo oczywiście trochę mniej :). Trasa maratonu wymagająca, a o tempie nie wspomnę. Cały czas starałem się kontrolować oddech i nie zgubić grupy. pierwsze 25 km całkiem nieźle, później ciężko mi było o swobodną jazdę i ciągnąłem się na ogonie kilkunastoosobowej grupy. Jak dla mnie to już zaliczyłem ten maraton. Nie wiem, czy za tydzień uda mi się pojechać równie szybko. Jeśli będę jechał sam, nie mam szans na tak mocne tempo. Jechałem w tym roku w kilku maratonach cyklu Mazovii i powiem, że ta trasa to nr 3 tuż za Nidzicą i Supraślem, który w części pokrywa się z dzisiejszą trasą. Chciałem dołączyć kilka zdjęć do wpisu, ale nawet ciężko mi było sięgnąć po banana w kieszeni, a szkoda, bo momentami trasa była bajeczna. Jeśli ktoś planuje miło spędzić czas na rowerze 20 września zapraszam do Białegostoku. Nie pożałuje.
Wystartowałem o 18 i miałem bardzo mało czasu do zbliżających się ciemności. Postanowiłem zatem mocniej przycisnąć i postawić na szybsze tempo. Po 10 kilometrach nieźle się rozkręciłem i jechało się na prawdę fajnie.
Białystok - las turtulski - Klepacze - Mince - Zawady - droga na Choroszcz - Barszczewo - Białystok.
20 września prawdopodobnie ostatni mój maraton w tym roku. Będzie to "domowy wyścig" po puszczy knyszyńskiej z cyklu maratony kresowe. Trasa zapowiada się dość wymagająca ze względu na piaszczyste fragmenty oraz interwałowy profil. Ciekawy będzie start z rynku w centrum miasta. Będą goście z Litwy i Białorusi więc będzie kresowo :) Zapraszam wszystkich chętnych. Więcej szczegółów na www.maratonykresowe.pl
Późnym wieczorem, lekki deszczyk. Z Jesterem przez Pieczurki na Jaroszówkę. Ścieżką do Supraśla. Późnij sprint 3km szuterkiem nad rzekę i powrót ścieżką do Białegostoku. Do domu przez centrum. Lajtowo.