A więc: Fasty - Dobrzyniewo K. - przez pola na Krynice - Chraboły - 1/2 Tryby - przeskok przez krajową 8 - Czarna Wieś Kość - Czarna Białostocka - przeskok przez krajową 19 - żółtym szlakiem do Studzianek - Wasilków - Białystok.
Niezłe tempo, teren miodzio. Wszystkiego po trochu: szybkie szutry, asfalcik, leśne piaszczyste, single między kałużami, sporo górek. A to wszystko po pracy :)
Padało, zmokłem do ostatniej nitki. Super. Puszcza Knyszyńska najlepiej prezentuję w taką mglistą, wilgotną pogodę. Dom-fasty, tryba do chryboł, Krynice, Dobrzyniewo Kościelne - Dom.
Zostawiliśmy Tojkę w Królowym Moście i jazda do Krynek. Szlakiem Napoleońskim. Ostatnie 5 km przed Krynkami szlak beznadziejny - lepiej odbić na zielony. Z Krynek asfaltem do Kruszynian. Późnij wybór był bardzo trudny, bo każda napotkana ścieżka wyglądała cudnie. Patrzyliśmy na poziomice i tam się kierowaliśmy gdzie więcej :) Przejazd przez Leszczynową Dolinę polecam. Dawno nie miałem dłuższego wypadu niż 65 km, a szkoda. Trzeba częściej.
Niestety podczas jednego ze zjazdów w okolicy Królowego Mostu Jester złapał gumę. Brak zapasu zemścił się i koniec jazdy na dziś. Zabrakło jeszcze 20 km do pełni szczęścia. W niedzielę maraton W Nidzicy.
Do ostatnich godzin w sobotę zastanawiałem się gdzie jechać na rower. Do wyboru miałem kolejną edycję cyklu maratonów MAZOVIA MTB w Lublicznie lub trochę luźniejszy rajd z Jesterem po najlepszych trasach w Północnej Polsce. Atrakcyjność trasy w okolicach Suwałk i obfitość gliniastego błotka w okolicach Lublina zadecydowała, że wyruszyłem na północ.
Naszą bazą był tradycyjnie Kleszczówek niedaleko Smolnik. Na początek mała runda po parku krajobrazowym i udaliśmy się w kierunku Stańczyk. Jak zwykle w tym rejonie mapy nie pomagają. Ukształkowanie terenu wymusza taki układ dróg, że każdy jest w stanie się zgubić. Na szczęście gps poratował nas i dotarliśmy do Stańczyk kręcąc się blisko godzinę po trójkącie suwalskim :). Po małym odpoczynku wyruszyliśmy przez Puszczę Romnicką na północ. Ponowna pomyłka trasy i wylądowaliśmy dalej na wschód w Udziejkach. Opuszczone domy, dziwne przeczucie, że ktoś nas obserwuje... Szybko opuściliśmy ten wymarły zakątek i skierowaliśmy się do Wiżajn. Znów pomyłka w nawigacji :) Przed samymi Wiżajnami skierowaliśmy się na południe w stronę Hańczy. Mineliśmy północny brzeg jeziora i szutrowym szybkim szlakiej dotarliśmy do Smolnik. Dużo słońca, dwie zlewy do suchej nitki, ucieczka przed bykiem, wspaniałe widoki... Trasa nie pozwala się nudzić nawet na chwilę. Każdy kilometr jest wart przejechania nie raz. To był świetny wypad.
Szybka, wieczorna (20-22) trasa z Białegostoku traktem Napoleońskim, później trybą do Cieciczanki i dalej do Supraśla. Powrót ścieżką rowerową do Białegostoku.
Wystartowaliśmy z Jester`em o 19.30. Mój centurion dostał nowe spd (540). Szybko opuściliśmy miasto i standardowo traktem napoleońskiem ostrym tempem w kierunku Królewego mostu. Odbiliśmy przed mostem w lewo i skrajem lasu dojechaliśmy do kolejnego szuterka, który poprowadził nas do Cieliczanki i później do Supraśla. Teren dosyć grząski, ale i tak jazda przednia. Bez słońca, spory wiatr. Z Supraśla spokojnie ścieżką rowerową do Białego... W niedzielę raczej zrezygnujemy z Mazovii w Lublinie i pojedziemy za Suwałki, gdzie mniej padało i powinno być więcej frajdy z jazdy.