powrót po 6 tygodniach
Poniedziałek, 7 czerwca 2010
· Komentarze(0)
Dziś nadszedł dzień, na który czekałem od dawna. Spore obawy o łokieć, szyję i o formę. Wyszło całkiem całkiem. Widać, że wydolność oddechowa spadła i szybciej się męczę, jednak siła w nogach jest.
Najpierw rano do pracy (7.5km).
Po pracy w stronę Choroszczy przez Starosielce i Barszczewo. Dawno nie czułem takiej euforii. Wróciłem... Byłem tak zaabsorbowany pedałowaniem, że po raz pierwszy po bidon sięgnąłem na rozjeździe kilometr przed domem :)
Z łokciem nie jest tak źle, plecy coraz mocniejsze. Jestem dobrej myśli. Spodziewałem się słabszej formy.
* Dane z pulsometra z popołudniowej jazdy.
Najpierw rano do pracy (7.5km).
Po pracy w stronę Choroszczy przez Starosielce i Barszczewo. Dawno nie czułem takiej euforii. Wróciłem... Byłem tak zaabsorbowany pedałowaniem, że po raz pierwszy po bidon sięgnąłem na rozjeździe kilometr przed domem :)
Z łokciem nie jest tak źle, plecy coraz mocniejsze. Jestem dobrej myśli. Spodziewałem się słabszej formy.
* Dane z pulsometra z popołudniowej jazdy.